Jeszcze o płacach
„Jestem zdania, że zarabiamy w odpowiedniej proporcji do osiągniętego poziomu rozwoju gospodarczego, międzynarodowej pozycji konkurencyjnej kraju i poziomu wydajności pracy” – tak Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową kwituje dyskusję o poziomie płac w Polsce. Dla większości pracodawców i ich lobbystów zawsze poziom płac będzie albo za wysoki albo co najwyżej odpowiedni. Nikt nie stara się odpowiedzieć na pytanie – czy za wydajność odpowiedzialny jest spawacz lub elektryk, czy też ten, kto pracę mu organizuje i zapewnia odpowiedni sprzęt do jej wykonania? Przecież często pracodawcy, którzy pod względem własnych wynagrodzeń są już w Niemczech, świadomie nie inwestują w nowoczesny, ale drogi, park maszynowy, bo wolą tanią siłę roboczą!
Faktem jest, że w polskich warunkach wynagrodzenia bogatych rosną dużo szybciej niż biednych. Dzięki temu wzrasta średnia, ale wzrasta także liczba osób, którzy pracując, żyją w głębokim ubóstwie. Pod tym względem jesteśmy liderem Europy! Faktem jest też, że osoby zarabiające mało a wykształcone (młodzi!) coraz częściej uwalniają polską statystykę od swojej obecności i szukają szczęścia i chleba za granicą. Wreszcie faktem jest, że zwykli pracownicy wypychani są na tzw. samozatrudnienie, a wtedy ich „zarobki” nie są płacą, ale – zyskiem i nie są uwzględniane w statystykach wynagrodzeń. Ostatnio młody prawnik na rozmowie rekrutacyjnej w polskim oddziale globalnej firmy ubezpieczeniowej usłyszał, że ma założyć działalność gospodarczą, bo firma chce oszczędzić na podatkach. Ciekawe, czy menadżer tej firmy podobnie rekrutowałby pracowników w Berlinie czy Paryżu?
Jacek Rybicki