Komisja Międzyzakładowa NSZZ „Solidarność” w Eaton Truck Components w Tczewie: Samochodowa „Solidarność”

Uzwiązkowienie w tczewskim oddziale firmy Eaton sięga kilkudziesięciu procent. Dzięki temu związkowcy mogą skutecznie bronić praw pracowniczych, a przykładowo negocjacje dotyczące podwyżek odbywają się tutaj co roku (wyjątkiem był okres pandemii, gdy produkcja została zawieszona).

Pomorska część Eaton zajmuje się produkcją elementów do samochodów osobowych i ciężarowych, ale korporacja, której główne siedziby zlokalizowane są w Irlandii oraz Stanach Zjednoczonych, ma w zakresie swojej działalności produkcję podzespołów przydatnych również w innych gałęziach gospodarki. 

„Firma jest światowym liderem technologicznym w zakresie produktów, systemów i usług związanych z jakością energii elektrycznej” – można przeczytać na stronie internetowej przedsiębiorstwa.

– U nas, w Tczewie, wytwarzane są przekładnie samochodowe, aczkolwiek obecnie jesteśmy na etapie zamykania części produkcji, która potrwa jeszcze do końca tego roku. Obecnie powstają tutaj głównie komponenty do samochodów, w tym sprężarki, elementy plastikowe, zawory, elementy tapicerki. Nowy zakres natomiast będzie powiązany z elektroniką – wyjaśnia Tomasz Soliński, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” w Eaton Truck Components.

Zmiana nie będzie wiązać się z redukcją liczby pracowników, ale nowym kierunkiem rozwoju. Wiąże się z tym bowiem inwestycja przygotowująca firmę do wytwarzania komponentów do pojazdów elektrycznych.

– Wartość tego zadania to około 100 milionów złotych – poinformował na początku tego roku Adam Dułak, dyrektor zakładu Eaton Tczew. – Znacząca część przedsięwzięcia to budowa linii produkcyjnych. Kolejnym etapem będzie modernizacja budynków i przebudowa ich infrastruktury, ponieważ produkcja tego typu wymaga przestrzegania bardzo restrykcyjnych norm.

Budynki w obecnym kształcie można łatwo dostrzec przy ulicy 30 Stycznia, ponieważ zajmują bardzo duży teren. Pracują w nich także osoby z przedsiębiorstwa będącego podwykonawcą, który „przyszedł” do Tczewa razem z Eatonem. Firma nie należy do małych. W samym Tczewie zatrudnia około 700 osób (a na całym świecie łącznie 85 tysięcy). Liczba pracowników na Pomorzu obejmuje zarówno osoby z produkcji, jak i części administracyjnej. Prawie 20 procent z nich należy do związków zawodowych.

– Mimo że istnieją dwa związki, to pracujemy jak jedno ciało – mówi przewodniczący KM. – Do pracodawcy zgłaszamy się jako jedna wspólna reprezentacja związków zawodowych. Nie ma między nami niejasności, a to daje nam większe pole do rozmów z pracodawcą. Plus wynika również z faktu, że uzwiązkowienie z różnych organizacji liczy się jako całość.

Będą podwyżki

Ostatnie rozmowy z pracodawcą zakończyły się w lutym i dotyczyły płac. Kolejne dotyczyły premii i zakończyły się podpisaniem regulaminu na kolejny rok. 

– Ostatnio była przerwa wakacyjna i, zgodnie z przyjętymi zasadami, wówczas spotykamy się tylko w razie nagłej sytuacji. Ale gdy taka nastąpi, to biura znajdują się w pobliżu, więc nie ma kłopotu z rozmową na ugodowej stopie. Tegoroczne rozmowy płacowe ciągnęły się długo i nie były łatwe, ale takie negocjacje toczą się co roku. To jest związane z podpisanym układem zbiorowym, ale… – Kłopot stanowi fakt, że jesteśmy organizacją międzyzakładową i nie we wszystkich częściach firmy układ obowiązuje – zwraca uwagę przewodniczący. – Przykładowo w drugiej spółce, która powstała później, gdzie nie było związków zawodowych, nie obowiązuje. Z drugiej strony małym sukcesem obecnej kadencji jest fakt zainicjowania działalności Związku w tym miejscu.

Mimo tych trudności, rozmowy płacowe, a także dotyczące innych spraw pracowniczych, obejmują pracowników w obu spółkach.

Czasem powoduje to specyficzne sytuacje, związane choćby z oświadczeniem na temat poziomu uzwiązkowienia, jakie jest składane pracodawcy. Taki dokument otrzymuje oddzielnie każda tczewska spółka , aby uniknąć ewentualnych niejasności i twierdzenia, że związku tam nie ma.

Dodajmy, że ta specyficzna organizacja wynika z faktu, że najpierw, w drugiej połowie lat 90., Eaton przejął od Fiat Auto Poland produkcję zaworów silnikowych, które powstawały w Bielsku-Białej, następnie produkcję skrzyń biegów w Tczewie, a jeszcze kilkanaście lat później uruchomiona została w Tczewie filia, która produkuje kompresory. Działa także powiązany z korporacją podwykonawca. Sam Eaton jest na Pomorzu podzielony na dwie części; „auto” zajmuje się samochodami osobowymi, a „truck” ciężarowymi.

– Część „auto” jest mniejsza i dużo młodsza, a samo tczewskie przedsiębiorstwo, działające wcześniej pod inną nazwą, ma duże tradycje. Część osób przepracowała tutaj, w jednym miejscu, całe życie, od okresu szkoły począwszy – mówi przewodniczący KM.

Efektem pracy w tak dużej korporacji jest też fakt, że na przykład premie nie wszędzie są przyznawane na tych samych zasadach oraz w tej samej wysokości.

– Raz, gdy otrzymaliśmy regulamin ich przyznawania, to treść była nie do przyjęcia. Negocjowaliśmy zmianę zawartych tam zapisów. Udało się, ale nie traktuję tego jako zwycięstwa. Chodziło o to, aby dyrekcja zrozumiała, że u nas warunki socjalno-bytowe czy finansowe są inne, niż na przykład w oddziale w Stanach Zjednoczonych – opowiada Tomasz Soliński. – Do tego dochodziły kwestie związane z podzieleniem załogi w zasadach przyznawania premii na produkcję i administrację, co jest moim zdaniem niedopuszczalne. Odnieśliśmy się wówczas do przykładu niemieckiego Mercedesa, gdzie wszyscy – od sprzątaczki po prezesa – otrzymują premię w tej samej wysokości. Analogicznie, jeśli podwyżki płac są przyznawane procentowo, to osoby zarabiające 3500 zł otrzymują znacznie mniej, niż osoby otrzymujące np. 12 tysięcy złotych. Dążymy więc do tego, żeby progi nie rosły w ten sposób.

Realnie, więc z sukcesem

Patrząc szerzej na okres ostatnich lat, negocjacje płacowe prowadzone w Eaton można uznać za sukces.

– Ale, jak zawsze w takich sprawach, są zarówno osoby zadowolone, jak i niezadowolone oraz mające niedosyt – przyznaje przewodniczący. – W układzie zbiorowym jest zapis mówiący o tym, że pracodawca dąży do realnego wzrostu płac. Niektórzy myślą, że w tej sytuacji, skoro inflacja przykładowo jest na poziomie 15 procent, to pracodawca powinien wypłacić 25 procent podwyżki, co jest nierealne, ponieważ przecież każdy jest obciążony kosztami wyższych cen. Zarówno pracownicy, jak i pracodawcy. Nie możemy więc wychodzić z propozycją czegoś, co jest nierealne. Spotykanie się przez kilka miesięcy i wychodzenie z takich rozmów bez żadnych rezultatów mija się z celem. Podchodzimy inaczej, więc negocjacje płacowe zawsze przynosiły jakiś skutek – podsumowuje przewodniczący KM.

W ciągu kończącej się kadencji Komisji Międzyzakładowej tylko raz zdarzyło się, że związek zrezygnował z podwyżek, a było  to w czasie pandemii. W okresie największego kryzysu została bowiem zatrzymana produkcja. Na mocy porozumienia wynagrodzenie wówczas obniżono do poziomu 80 procent, a firma skorzystała z rządowej tarczy.

W tamtym czasie trzeba było zwrócić większą uwagę na warunki pracy i przestrzeganie zasad BHP. W takim miejscu noszenie maseczek mogło bowiem być dla niektórych pracowników problematyczną sprawą. Jeśli ktoś pracował sam, to potrafił się buntować przed stałym noszeniem maseczki. Zakład ma bowiem wiele lat, a stare hale nie są klimatyzowane. Dzięki wentylacji powietrze jest mieszane, ale i tak zdarzało się, że temperatura sięgała 30 stopni Celsjusza, tym bardziej że na terenie firmy zlokalizowane są również hartownie. Piece i ich praca wpływają więc realnie na panujące warunki.

Liczą się z pracownikami

– Na szczęście nie ma u nas tematów długo otwartych i sytuacji blokowania przez pracodawcę wprowadzania zmian – podsumowuje Tomasz Soliński.

Pracodawca liczy się ze związkowcami, tym bardziej że do grupy już zapisanych osób stopniowo dołączają kolejne (uzwiązkowienie nie zmieniło się znacząco w ostatnich latach, ale jednocześnie nieznacznie rośnie).

– Był moment, że czasowo skoczyło w górę, gdy do firmy dołączyło sporo nowych, niekoniecznie młodych osób. Część z nich gdzieś już pracowała, więc niektórzy należeli już do Związku i tylko „się przepisali”. Wiązało się to z czasową produkcją, która trwała przez kilka lat. Po dwóch latach wydział został wygaszony, więc ludzie odchodzili. I straciliśmy głównie właśnie te osoby. Ci, którzy pozostali w firmie, na innych stanowiskach, są nadal w Związku. A w czasie tegorocznych wakacji doszło nam jeszcze kilka osób, niektórzy zaś wciąż dojrzewają do tej decyzji – mówi przewodniczący KM.

W jednej z tczewskich spółek dało się zauważyć niechęć do Związku, choć działanie „Solidarności” w żaden sposób nie kolidowało z produkcją. W tym przypadku pracowała młoda załoga, która mogła obawiać się kłopotów związanych z przedłużaniem umów o pracę. U niektórych ciągle widać obawy, zdaniem przewodniczącego KM, w tym momencie już bezzasadne. Z drugiej strony, do Związku należą nadal także emeryci, co jednoznacznie wskazuje, jak mocno związali się z „Solidarnością”. 

Tomasz Modzelewski

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej