Propozycja na weekend: Jar Raduni

Wystarczy wyjechać dwadzieścia parę kilometrów za Gdańsk, żeby znaleźć się w terenie z nieskażoną, dziką przyrodą, gdzie ingerencja człowieka jest zabroniona. Takim miejscem, niezwykle urokliwym, a i dającym możliwości wykorzystania sportowych umiejętności jest Jar Raduni.

Sama rzeka Radunia zaliczana jest do najbardziej niesfornych i pracowitych w Polsce. Płynie niemal przez całe Kaszuby. Bierze początek w Jeziorze Stężyckim, a kończy w Gdańsku, wpadając do Motławy. Jej nurt często się zmienia. Woda czasem skraca sobie drogę, ścina brzegi. Innym razem rozlewa się, tworzy zakola, by w kolejnym roku znów zmienić swój bieg. Leśnicy, aby ją choć trochę okiełznać w niektórych miejscach wzdłuż brzegu umieścili faszyny, które zapuściły korzenie i wyrosły, a woda jednak wylała się dalej.

Najpiękniejszy jest środkowy odcinek rzeki, zwany Jarem Raduni, uznany za rezerwat przyrody. Znajduje się w lesie pomiędzy wsiami Babi Dół i Borkowo. Człowiek tam w ogóle nie ingeruje. Spotyka się więc liczne bystrza i zwały drzew, polodowcowe głazy, unikatową roślinność i aż 70 gatunków ptaków.

Właściwie jest to rzeka płytka, ale miejscami można wpaść po szyję. Woda płynie w głębokim, dochodzącym do 35 metrów wąwozie, często meandruje, opływa maleńkie wysepki. Bystrzy się i pieni, podmywając strome zbocza. Ten głęboki jar ciągnie się na długości6 km. Krajobraz jest wyjątkowo dziki. O Raduni mówi się, że jest rzeką nizinną, ale ze względu na spadek 4,2 promila zaliczana jest do górskich. Latem, a czasem i zimą można na niej spotkać kajakarzy, zdobywających górskie odznaki.

Z myślą o miłośnikach pieszych wędrówek wzdłuż rzeki poprowadzono niebieski szlak turystyczny. Nie należy się jednak tam wybierać w porach bardzo mokrych, po ulewnych deszczach czy w czasie wiosennych roztopów. Niemniej właśnie wczesną wiosną, kiedy pojawiają się pierwsze pąki liści na drzewach, a także jesienią, kolorystyka tamtejszej roślinności po prostu zachwyca.

Dojazd do Jaru Raduni jest stosunkowo łatwy. Mieszkańcy Gdyni mogą dotrzeć pociągiem do stacji Babi Dół, skąd ścieżka wiedzie wprost do rzeki. Można też pojechać PKS-em z Gdańska w kierunku Kartuz i wysiąść na pierwszym przystanku w Borowie, skąd drogą przez las, idąc w stronę Babiego Dołu, dochodzi się do rzeki. Wygodniej jednak jedzie się PKS-em w stronę Kościerzyny. Należy wysiąść w Babim Dole. Tam też zostawia się samochód. Leśna droga doprowadzi do rzeki. Do wyboru są dwa warianty. W dół biegu rzeki, odcinek wymagający sprawności fizycznej poprowadzony jest niezwykle pięknym przełomem rzeki aż do żelaznego mostu kolejowego, za którym znajduje się elektrownia Rutki. Jeżeli przyjechało się własnym samochodem, to trzeba tą samą drogą wrócić.

Drugi wariant wiedzie w górę rzeki, trasą nieco łatwiejszą. Szlak poprowadzono po skarpie, chociaż są zejścia do rzeki, można ją też przekroczyć po drewnianych mostkach. Szlak prowadzi aż do Kiełpina, a nawet do Kartuz.

Wybierając się do Jaru Raduni warto zatrzymać się po drodze w Żukowie, jednym z najmłodszych miast naszego województwa. Znajduje się tam fragment zespołu poklasztornego sióstr norbertanek z drugiej połowy XIV w. z malutkim, gotyckim kościołem o bogatym wyposażeniu. Najcenniejszym zabytkiem jest ołtarz antwerpski z XVI w. Wnętrze żukowskiego kościółka kryje w sobie kilka precjozów, ale o nich opowiada się najlepiej na miejscu.

Tekst i zdjęcia Maria Giedz

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej