Latarnia w Stilo

Chociaż dni są coraz krótsze, to jeszcze w listopadzie mogą się zdarzyć piękne weekendy. Zachęcamy, by w takich chwilach wyjechać za miasto, gdzie można się cieszyć wspaniałą przyrodą. Jednak jesień to czas przeziębień. Znakomitym antidotum zatem na katary, kaszle i chrypki jest spacer wśród iglastych lasów. A zatem nasza weekendowa propozycja tym razem dotyczy miejsca specjalnego, chociaż niezbyt popularnego i niestety z dość trudnym dojazdem – o tej porze roku tylko własnym środkiem lokomocji, ale wypoczynek gwarantowany.

Usytuowana jest na wysokiej, 41-metrowej zalesionej wydmie. Zalicza się ją do najpiękniejszych na Kaszubach. Została wybudowana w latach 1904–1906 według projektu niemieckiego architekta Waltera Körtego.

Dzisiaj pełni rolę nie tylko latarni morskiej, ale również muzeum latarnictwa. Można tam poznać historię polskiego i bałtyckiego latarnictwa, a także wejść wysoko na górę, gdzie znajdują się urządzenia wysyłające w morze sygnały świetlne. Opiekun latarni mieszka nieopodal, w tzw. domku latarnika, i otwiera pomieszczenia, kiedy zbierze się kilka osób. Latarnikiem jest tu kobieta, jedna z dwóch pań w Polsce wykonujących ten zawód.

Dla turystów latarnia jest przede wszystkim punktem widokowym na ogromne obszary leśne, na morze i ciągnące się wzdłuż niego piaszczyste wydmy, miniaturę łebskiej Sahary oraz na dwa jeziora: to bliższe – Sarbsko i dalsze – Łebsko.

Do samej latarni oficjalnie nie można dojechać. Samochód należy zostawić w osadzie zwanej Stilo (na niektórych mapach występuje nazwa Osetnik), złożonej zaledwie z kilku domów i sezonowego kempingu.

Sama nazwa Stilo zapewne jest pruska i pochodzi od nazwiska braci Gustawa i Edwarda Stielow, mieszkających przed laty w niedalekiej Łebie. Z parkingu do latarni wiedzie w sosnowym lesie, znakowany na czerwono, 800-metrowy piaszczysty trakt. Idzie się nim lekko pod górę.

Latarnia ma wyjątkowo interesującą konstrukcję, bo jest jedną z dwóch polskich latarni całkowicie metalowych. Posadowiono ją na szesnastokątnej podstawie. Wysoka na33,5 metra, składa się z metalowych elementów skręcanych śrubami. Są to grube płyty o wysokości75 centymetrów, tworzące trzy owalne kręgi. Jej oryginalny kształt, zwężający się ku górze, z dwiema galeryjkami na szczycie, intryguje turystów. Pomalowano ją na trzy kolory: czarny, biały i czerwony. Czarna jest też galeryjka na białym tle. Ponoć tego typu latarni znajduje się na świecie zaledwie dwieście. Ciekawostką jest to, że w 2006 r. Polska Poczta wyemitowała znaczek z ową latarnią.

Do Stilo nie warto przyjeżdżać tylko po to, żeby zobaczyć latarnię. Latarnia to tylko pretekst. Stilo, a raczej lasy, częściowo złożone z wyrośniętej kosodrzewiny – zupełnie jak w wyższych partiach Tatr, stanowią miejsce do fantastycznej wędrówki. Odległość pomiędzy latarnią a brzegiem morza wynosi ponad kilometr. Przejście tylko tej trasy pozostawia niezapomniane wrażenia.

Proponuję jednak wybrać się nieco dalej. Z latarni czerwonym szlakiem poprowadzonym wśród kosodrzewiny i nadmorskich bagien, obok zarośniętego trzcinami jeziora Sarbsko, można dotrzeć do Łeby. Większość wędrowców wybiera jednak plażę. Piaszczystym szlakiem, przez prawie 13 km brzegiem morza, odwiedzanym tylko przez nielicznych, maszeruje się znakomicie. Mniej więcej w połowie drogi z morza wystają dwa maszty zatopionego przed laty statku, o którym krążą najróżniejsze opowieści. Był to ponoć duński kuter rybacki, a może niemiecki statek handlowy, czy szwedzki frachtowiec, przewożący drewno, węgiel, żywność… Od miejsca zatopienia owego statku, przy dobrej pogodzie, widać zarysy niewielkiego łebskiego zameczku, usytuowanego nad samym morzem, zwanego Neptunem.

Idąc od latarni w drugą stronę, czyli na wschód, można zawędrować do odległego o około 9 km nadmorskiego kempingu w Lubiatowie. Czerwony szlak wchodzi w głąb lądu i prowadzi początkowo wzdłuż nadmorskich wydm, a następnie w cichym sosnowym czy też kosówkowym lesie. Tylko wytrawnym turystom proponuję zboczenie ze szlaku i wędrówkę leśną, żwirową drogą. Tam można spotkać artystycznie powyginane sosny, zwalone wiatrem stare drzewa, ciekawe karmniki dla zwierzyny i urokliwe wrzosowiska.

Jeśli komuś zabraknie atrakcji, to proponuję powrócić do Sasina, letniskowej miejscowości odległej od Stilo o ok. 5 km i dotrzeć do znajdującego się tam klasycystycznego pałacu. Ale to już inna opowieść.

Tekst i zdjęcie Maria Giedz

[nggallery id=29]

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej