Żyjemy w państwie „potencjalnie opresyjnym”, w którym zostały stworzone odpowiednie mechanizmy do takich działań – alarmuje prof. Jadwiga Staniszkis w wywiadzie dla dziennika „Fakt”. Znana socjolog powołuje się m.in. na badania pokazujące, że w 85 proc. przedsiębiorstw listy płac są zupełnie arbitralne. – Nie ma żadnych jasnych reguł, umów zbiorowych czy widełek zależnych od kompetencji lub stanowiska. Skala upartyjnienia administracji jest przeogromna. Sprawa urzędniczki skarbowej z Sosnowca, która objawiła się jako zwolenniczka PiS i została za to ukarana, jest dobrym przykładem – mówi prof. Staniszkis, która jako przykład upartyjnienia państwa i uzależnienia ekonomicznego dużej części społeczeństwa od władzy podaje również niedawne referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy. W analizie frekwencji w tym głosowaniu w poszczególnych dzielnicach Jadwiga Staniszkis podkreśla niższą frekwencję w dzielnicach zamieszkanych przez młodych ludzi, posiadających kredyty i obawiających się utraty pracy.
– Ludzie funkcjonują w upartyjnionym państwie, spółkach, w administracji, w oświacie, w tej chwili także w nauce, czego przykładem jest reforma minister nauki Barbary Kudryckiej, która polega na tym, że zwalnia się ludzi w sposób arbitralny, bo w systemie zakazu łączenia pracy w PAN i na uczelni stworzono miejsce na indywidualne wyjątki. A arbitralność powoduje, że jest się zależnym – stwierdza w rozmowie z „Faktem” Staniszkis.
Socjolog podkreśla także „skalę wyzysku w Polsce”: „Nawet świat biznesu dostrzega, że skala wyzysku w Polsce, gdy wzrost płac pozostaje daleko w tyle za wzrostem wydajności, te wypływy pieniędzy, to co się dzieje w zamówieniach publicznych, bankructwa średnich i małych firm, że to zaszło tak daleko, że dłużej tak być nie może. Biznes już widzi, że doszliśmy do ściany. Ubóstwo powoduje, że gospodarka przestaje się kręcić”.
– To jest już rodzaj układu mafijnego – puentuje analizę Polski pod rządami PO-PSL prof. Jadwiga Staniszkis.
